Znany aktor TVP opłakuje śmierć ojca. “Dziękuję za wszystko”.
Zamiast radosnych przygotowań, nadeszły chwile pełne smutku. Znany z ekranów artysta przekazał wiadomość o stracie najbliższej osoby. Sieć zalała fala kondolencji, a poruszające zdjęcia, które pokazał, wyciskają łzy z oczu.
Smutny grudzień 2025
Grudzień to zazwyczaj czas podsumowań, ale ten tegoroczny wyjątkowo mocno przypomniał nam o przemijaniu. Zamiast radosnego odliczania do świąt, w mediach częściej widzieliśmy czarno-białe portrety. To był miesiąc, w którym świat rozrywki stracił kilka filarów – ludzi, którzy przez dekady wydawali się niezniszczalni. Szczególnie głośno było o tragicznej śmierci Roba Reinera. Reżyser, który dał nam „Kiedy Harry poznał Sally”, odszedł w okolicznościach, które bardziej przypominały mroczny scenariusz filmowy niż spokojną starość. Razem z żoną Michele został znaleziony w ich domu w połowie miesiąca. To ten rodzaj wiadomości, który sprawia, że człowiek na chwilę zastyga przed ekranem telewizora.
Kilka dni wcześniej pożegnaliśmy Petera Greene’a. Aktor, który w „Pulp Fiction” czy „Masce” grał czarne charaktery tak przekonująco, że trudno było go nie zapamiętać, zmarł w Nowym Jorku. Miał zaledwie 60 lat. Hollywood straciło też legendę architektury, Franka Gehry’ego – człowieka, który projektował budynki tak, jakby były rzeźbami. W Polsce grudzień był czasem pożegnania Magdy Umer. Jej śmierć 12 grudnia zamknęła pewien rozdział w historii polskiej piosenki poetyckiej. Umer była kimś więcej niż wokalistką; była łącznikiem z dawnym, bardziej subtelnym światem kultury.
Patrząc na listę tych, którzy odeszli, widać, że rok 2025 nie oszczędzał ikon. Od muzycznych buntowników, jak Ozzy Osbourne, po filmowe legendy typu Robert Redford. Grudzień po prostu dopełnił tej smutnej statystyki. Pozostaje nam wracać do ich płyt i filmów, bo to jedyne, co po tym wielkim showbiznesie zostaje naprawdę.

Alan Andrasz - kariera
Alan Andersz to jeden z tych gości, o których każdy coś tam słyszał, ale mało kto potrafi jednym zdaniem streścić, czym on się właściwie zajmuje. I to wcale nie jest zarzut. Jego kariera to nie jest prosta linia od punktu A do punktu B, tylko raczej slalom gigant, w którym los co chwilę przestawiał mu tyczki. Zaczynał jako dzieciak z reklam i seriali, a cała Polska poznała go jako Patryka w „39 i pół”. Miał wtedy wszystko: rozpoznawalność, zawadiacki uśmiech i łatkę „młodego zdolnego”. Ale Andersz nigdy nie chciał być tylko gadającą głową z telewizora. Jego prawdziwym paliwem był taniec. Formacja Kamion Dance i sukcesy na międzynarodowych parkietach pokazały, że ma w sobie dyscyplinę, której próżno szukać u wielu celebrytów jednego sezonu.
Wszystko wyhamowało w 2012 roku. Wypadek na imprezie urodzinowej, uraz głowy i trepanacja czaszki – to był moment, w którym show-biznes o nim zapomniał, a on sam musiał uczyć się podstawowych czynności na nowo. Zamiast jednak zostać „ofiarą losu” w kolorowych pismach, Andersz wybrał drogę pod górę. Wrócił do sportu, zajął się crossfitem i rzemiosłem – dosłownie, bo zaczął robić meble z drewna. Dziś Alan nie pcha się na ścianki za wszelką cenę. Gra w teatrze, dubbinguje, a w mediach społecznościowych promuje raczej zdrowy rozsądek i ciężką pracę niż luksusowe wakacje. To rzadki przypadek faceta, który po tym, jak życie wystawiło go do wiatru, nie obraził się na świat, tylko po prostu wymyślił siebie na nowo. Bez sztucznego nadęcia i udawania, że zawsze jest kolorowo.
Jednak wygląda na to, że czekają go bardzo smutne święta.
Alan Andrasz pożegnał ojca.
Instagram kojarzy się nam zazwyczaj z kolorowym życiem, wakacjami i filtrami, które mają upiększyć rzeczywistość. Czasem jednak służy do tego, by w prosty sposób przekazać rzeczy ostateczne. Tak było w minioną sobotę, kiedy Alan Andersz poinformował swoich obserwatorów o śmierci taty.
Dziękuję za wszystko, tato - napisał krótko aktor.
Aktor nie silił się na długie pożegnania czy kwieciste epitafia. Napisał tylko krótkie: „Dziękuję za wszystko, tato”. To wystarczyło. Do posta dorzucił kilka czarno-białych zdjęć i coś, co moim zdaniem jest najbardziej wartościowe – serię powiedzeń swojego ojca. To fajny, ludzki akcent. Zamiast budować pomnik ze słów, pokazał nam faceta, który miał poczucie humoru i swój własny, unikalny styl bycia. Dzięki temu to pożegnanie nie było tylko smutne, ale też pełne szacunku i dobrych wspomnień. Reakcja ludzi była bardzo szybka i – co rzadkie w internecie – wyjątkowo zgodna. Pod zdjęciami od razu pojawiło się mnóstwo słów wsparcia. Nie były to tylko komentarze od anonimowych osób, ale też od znajomych Alana z pracy. Swoje kondolencje zostawili między innymi Michał Koterski, Grażyna Wolszczak czy Qczaj. W takich momentach widać, że branża rozrywkowa, mimo całej swojej sztuczności, potrafi się zjednoczyć w obliczu realnego dramatu.
Sam Alan Andersz ma za sobą trudną przeszłość – po poważnym wypadku sprzed lat musiał uczyć się wielu rzeczy na nowo. Często podkreślał w mediach, jak ważna jest dla niego rodzina i bliskie relacje. Dzisiejszy wpis pokazuje, że ta więź z ojcem była naprawdę mocna. To po prostu smutna wiadomość o stracie kogoś bliskiego, podana bez zbędnego show, za to z dużą klasą.


