Nie dają jej spokoju nawet po śmierci. Masowo atakują Magdę Umer, a wszystko przez jej najbliższych
Cisza po śmierci Magdy Umer trwała krótko. Zamiast skupić się na jej dorobku, część internetu postanowiła ponownie osądzić nie tyle samą artystkę, co jej pochodzenie i rodzinne koligacje, które były dla niej źródłem traumy. Nawet w dniu pożegnania nie dano jej spokoju.
Rodzinne brzemię – broń w rękach hejterów
W wielu komentarzach śmierć Magdy Umer stała się pretekstem do agresywnego odgrzewania historii jej rodziny. Hejterzy bezlitośnie przypominali, że była córką Edwarda Umera, oficera Informacji Wojskowej z czasów PRL, oraz siostrzenicą Adama Humera, zbrodniarza stalinowskiego.
Wpisy na platformie X są często pełne jadu. „Córka i siostrzenica komunistycznych oprawców. Dla mnie zawsze była symbolem tego systemu” – można było przeczytać pod jednym z portretów artystki. Inni pisali wprost, że „krew komunistycznych zbrodniarzy” miała determinować jej życie i twórczość, całkowicie pomijając fakt, że Umer już jako młoda kobieta odcięła się od tej przeszłości i nigdy się z nią nie utożsamiała.

Pogarda dla twórczości – „zdrajczyni” zamiast artystki
Drugim nurtem ataków są próby zdewaluowania całego dorobku Magdy Umer. Hejterzy, skupiając się wyłącznie na jej pochodzeniu, odmawiali jej prawa do bycia uznaną artystką. W komentarzach pojawiały się określenia takie jak „zdrajczyni narodu” czy „propagatorka systemu”, które są całkowicie oderwane od rzeczywistości, biorąc pod uwagę jej osobistą historię buntu i poszukiwania własnej tożsamości.
Część wpisów miała charakter wyraźnie personalny i obraźliwy. „Świat jest piękniejszy bez takich ludzi” – to jeden z łagodniejszych przykładów. Inni posuwali się do żartów i szyderstw z samego faktu jej śmierci, co pokazuje, jak daleko potrafi posunąć się internetowa nienawiść, gdy przestają obowiązywać jakiekolwiek granice szacunku dla zmarłego.
Cicha obrona – dlaczego głos rozsądku ginie w szumie?
W odpowiedzi na tę falę hejtu pojawiły się również głosy oburzenia i obrony. Wielu użytkowników, zwłaszcza tych, którzy pamiętali i cenili twórczość Umer, apelowało o szacunek i oddzielenie osoby artystki od jej rodzinnych koligacji, na które nie miała żadnego wpływu. Podkreślano, że przez całe dorosłe życie budowała siebie w opozycji do tej przeszłości.
Niestety, te głosy często ginęły w morzu agresji. Algorytmy mediów społecznościowych, promujące kontrowersje i silne emocje, skutecznie wywindowały skrajne, nienawistne wpisy, nadając im nieproporcjonalnie duży zasięg. Sprawiło to, że w przestrzeni publicznej, zwłaszcza dla osób mniej zaznajomionych z życiorysem Umer, pierwszym skojarzeniem stał się nie jej czuły głos czy reżyserskie osiągnięcia, lecz wizerunek „córki komunistycznego oprawcy”, uparcie lansowany przez hejterów.
