Gwiazdy, które nie obchodzą świąt: Kto z show-biznesu stawia na wyjazd w tropiki zamiast opłatka?

Święta na opak, czyli odchodzenie od Bożonarodzeniowych tradycji

Podejście do Bożego Narodzenia w polskim show-biznesie przypomina trochę wyścig zbrojeniowy. Z jednej strony mamy front „tradycjonalistów”, którzy choinkę ubierają już w połowie listopada, a z drugiej – grupę gwiazd, które na widok bombek reagują co najmniej sceptycznie. Liderką świątecznej ofensywy od lat pozostaje Małgorzata Rozenek-Majdan. U niej nie ma miejsca na przypadek. Dom przypomina plan zdjęciowy amerykańskiej komedii romantycznej, a każdy element dekoracji jest dopięty na ostatni guzik. To ten typ celebrowania, gdzie magia świąt idzie w parze z perfekcyjnym marketingiem wizualnym. Dla fanów to inspiracja, dla złośliwych – dowód na to, że grudzień stał się kolejnym projektem biznesowym.

Jednak nie każdemu uśmiecha się siedzenie przy karpiu w blasku lampek. Marcin Tyszka już dawno przyznał, że nie znosi choinek. Fotograf, zamiast klasycznego drzewka, woli otaczać się egzotyczną roślinnością, która bardziej pasuje do jego luksusowego apartamentu i estetyki "dżungli". To jasny sygnał, że tradycja musi czasem ustąpić miejsca własnemu stylowi życia.

Na mapie polskiego show-biznesu znajdziemy też osoby, które idą o krok dalej i całkowicie rezygnują z obchodzenia świąt. Powody są różne: od ateizmu, przez traumy z dzieciństwa, aż po zwyczajną niechęć do przymusowej uprzejmości przy stole. Margaret wielokrotnie wspominała, że Boże Narodzenie to dla niej czas wolny, który woli spędzić po swojemu, bez religijnej otoczki. Podobnie Magdalena Cielecka czy Maria Peszek – one nie udają, że czekają na pierwszą gwiazdkę. Święta celebrytów to zatem przekrój przez całe społeczeństwo. Od brokatowego maksymalizmu, przez designerski chłód, aż po ucieczkę w ciepłe kraje. Okazuje się, że w świecie, gdzie wszystko jest na sprzedaż, prawo do spędzenia wigilii z pizzą w ręku staje się najwyższym przejawem luksusu.

Kto jeszcze nie celebruje tego okresu w tradycyjny sposób?

Te gwiazdy nie obchodzą Świąt

Początek grudnia to w Polsce moment, w którym odpala się zbiorowa psychoza. Sklepy atakują nas „Last Christmas”, a w social mediach rusza wyścig o to, kto ma wyższą choinkę i bardziej odstawioną kuchnię. Wydaje nam się, że wszyscy w tym kraju lepią pierogi i dzielą się opłatkiem, ale rzeczywistość wygląda inaczej. Nawet na naszym celebryckim podwórku znajdziemy sporą grupę osób, które wypisały się z tego świątecznego kontraktu. I wcale nie robią tego, żeby komuś dopiec – po prostu nie czują tego klimatu.

Weźmy taką Blankę Lipińską. Autorka „365 dni” stawia sprawę jasno: jest niewierząca, więc nie widzi powodu, by udawać, że celebruje narodziny Chrystusa. Dla niej to czas wolny jak każdy inny. Nie bawi się w lepienie uszek, nie wyciąga zakurzonego kartonu z bombkami. Jeśli już decyduje się na świąteczne jedzenie, to zamawia catering, bo po co tracić czas w kuchni? To podejście, które wielu Polaków wciąż szokuje, ale umówmy się – jest do bólu szczere.

Zupełnie inne, bardziej bolesne powody stoją za decyzją Anny Muchy. Aktorka nie bawi się w ideologiczne manifesty, ale przyznaje, że ten okres kojarzy jej się z rozczarowaniami i traumami. Dla wielu osób grudzień to nie sielanka z reklamy czekolady, tylko czas, w którym najmocniej bolą stare rany. 

A ja nie jestem wielką "fanką" świat Bożego Narodzenia…może kiedyś Wam opowiem, dlaczego… ale niosły ze sobą tak wiele rozczarowań, tak wiele traum - napisała aktorka.

Podobnie jest u Ewy Błaszczyk, która od lat walczy o zdrowie córki. Dla niej Boże Narodzenie to żaden magiczny czas, lecz po prostu kolejny trudny etap, który wiąże się z dużym dyskomfortem psychicznym. Trudno wymagać od kogoś radosnego kolędowania, gdy codzienność jest ciągłą walką.

Ja nie lubię świąt. To taki czas, kiedy zamiera życie, a każdy skupia się na rodzinie, na bliskich. A ja mam w tej kwestii dziury, luki. I pojawia się refleksja, która mi nie służy - wyznała na łamach magazynu "Pani".

Kto jeszcze nie celebruje Bożego Narodzenia?

Święta bywają też nierozerwalnie związane z konkretnymi ludźmi. Kuba Wojewódzki przez lata pielęgnował tradycję tylko ze względu na mamę. Gdy jej zabrakło, zniknął też sens siedzenia przy stole. Dziś „król TVN-u” zamiast karpia wybiera Barbados albo inne ciepłe kraje. I nie jest w tym odosobniony. Marcin Tyszka otwarcie mówi, że nie znosi choinek i tego całego religijnego sztafażu. Zamiast świerku woli egzotyczne rośliny, a zamiast mrozu – słońce. W jego świecie grudzień to czas na podróże z bliskimi, a nie na polerowanie sreber.

Nie znoszę choinek i podobnych dewocjonaliów... A na kolację wigilijną wybierzemy się gdzieś wraz z rodzicami (...) precz ze świąteczną hipokryzją - sprzątaniem i udawaniem, że jesteśmy lepsi niż normalnie - pisał w mediach społecznościowych.

Ciekawy przypadek to Julia Pietrucha. Piosenkarka, znana ze swojego zamiłowania do wolności i podróży z ukulele, po prostu nie czuje „magii świąt”. Nie ma w tym buntu, jest raczej obojętność – tradycje nie robią na niej wrażenia i tyle. 

Nie mam żadnych skojarzeń związanych z Bożym Narodzeniem, bo pochodzę z rodziny, w której nie obchodziło się świąt. Sianko pod obrusem, kompot z suszu czy pachnący karp na stole nie robią na mnie wrażenia - wyznała jakiś czas temu w rozmowie z Interią.

Z kolei Roma Gąsiorowska podchodzi do tematu kreatywnie. Choinki u niej nie uświadczysz, ale dom zdobią kwiaty, na przykład gwiazdy betlejemskie. Często też po prostu pakuje walizki i wyjeżdża, uciekając od polskiej, grudniowej szarugi.

Nie ubieram choinki, u mnie w domu jest taka tradycja, że ubiera się okno w gwiazdy betlejemskie i drzewa. Nie mam napięcia na tradycję świąteczną - wyznała.

Na drugim biegunie mamy Adama „Nergala” Darskiego. Tu nikt nie spodziewał się wspólnego śpiewania „Cichej nocy”, ale muzyk w wywiadach podkreśla coś, co zauważa coraz więcej osób: potworną komercjalizację tego święta. Drażni go otoczka, w której duchowe przeżycie zostało zastąpione przez agresywny marketing.

Staram się jak najmniej zwracać uwagę na święta w typowym tego słowa znaczeniu. Nienawidzę komercjalizacji. Nienawidzę, gdy wszyscy się wokół spieszą. Nienawidzę obżarstwa. To nie moja energia. Z drugiej strony, potrzebuję czasem zwolnić […] trochę odpocznę, spędzę trochę czasu z rodzicami, z przyjaciółmi, wyśpię się i pooglądam Netfliksa - wyznał.

Patrząc na to zestawienie, widać jedno: odchodzenie od tradycji nie zawsze jest aktem buntu. Czasem to kwestia szczerości ze samym sobą, czasem ucieczka przed bolesnymi wspomnieniami, a czasem po prostu wygoda. W świecie, gdzie wszystko musi być „jak u ludzi”, te kilka osób pokazuje, że można spędzić 24 grudnia po swojemu – bez choinki, bez stresu i bez przymusu. I świat się od tego nie zawali.