Wyznanie Santor o mężu. Wreszcie odważyła się to powiedzieć
W ekskluzywnym wywiadzie dla naszego portalu Irena Santor otwiera przed nami kolejne rozdziały swojego życia prywatnego, tym razem związane z mężczyznami, którzy jej towarzyszyli. Legenda polskiej sceny muzycznej opowiada o miłościach, małżeństwie i relacjach, które trwały przez dekady.
Irena Santor – legenda sceny muzycznej
Irena Santor to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej sceny muzycznej XX i XXI wieku — artystka, która już od debiutu zdobywała serca publiczności swoją charyzmą, głosem i obecnością sceniczną. Urodziła się 9 grudnia 1934 r. jako Irena Wiśniewska w Papowie Biskupim, a dzieciństwo spędziła w Solcu Kujawskim. To tam, w wiejskim środowisku i rodzinnej atmosferze, zaczęła śpiewać jako mała dziewczynka, zanim los pokierował ją w stronę wielkiej estrady. Już jako nastolatka została dostrzeżona przez muzyków i nauczycieli, co doprowadziło ją do Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca „Mazowsze” — zespołu, z którym związała się w 1951 r., będąc jedną z głównych solistek. Z Mazowszem podróżowała po całym świecie, występując na scenach w Europie, obu Amerykach, Azji i Australii i wykonując tradycyjną polską muzykę ludową, która w jej wykonaniu docierała do zagranicznych publiczności.
To ten okres przyniósł jej pierwsze prawdziwe muzyczne sukcesy i rozpoznawalność w kraju oraz za granicą. W repertuarze grupy pojawiły się utwory, które stały się jej wizytówką, a cała dekada pracy w tym zespole okazała się znakomitą szkołą estradową. W 1959 r., po ośmiu latach na scenie ludowej, Santor rozpoczęła karierę solową. Wraz z Polskim Radiem i takimi postaciami jak Stefan Rachoń i Władysław Szpilman zaczęła nagrywać utwory, które stały się klasykami polskiej muzyki rozrywkowej. Jej repertuar szybko wzbogacił się o takie przeboje jak „Powrócisz tu”, „Tych lat nie odda nikt”, „Małe mieszkanko na Mariensztacie” i wiele innych, które przez lata gościły na listach przebojów i w sercach słuchaczy.
Santor nie ograniczała się jednak wyłącznie do muzyki estradowej. Występowała także w kabaretach takich jak Wagabunda, U Kierdziołka i Karuzela Warszawska, a także na scenach teatrów Ateneum i Syrena. Była obecna w filmie i telewizji – m.in. zagrała w filmie „Przygoda z piosenką” w reżyserii Stanisława Barei – oraz brała udział w programach radiowych i telewizyjnych jako jurorka i komentatorka. Przez ponad sześć dekad nagrała dziesiątki albumów, setki utworów i zdobyła wiele prestiżowych nagród, takich jak Złoty Fryderyk, Diamentowy Mikrofon Polskiego Radia, Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, a także honorowy doktorat Akademii Muzycznej w Łodzi — jako pierwsza osoba z polskiej estrady w historii.
Co ważne, Santor przez całą karierę łączyła życie artystyczne z działalnością społeczną i charytatywną, angażując się w akcje wspierające młodych artystów, działania na rzecz kultury oraz promowanie profilaktyki zdrowotnej.

Pierwszy mąż Ireny Santor – Stanisław Santor
To właśnie w czasach Mazowsza pojawił się w jej życiu Stanisław Santor – koncertmistrz i pierwszy skrzypek Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji. Poznali się na scenie i to właśnie z nim Irena wzięła ślub w 1958 r. – małżeństwo, które miało się stać jednym z najważniejszych momentów jej życia osobistego.
Związek Santorów był pełen muzycznej współpracy i wzajemnego zrozumienia. On jako muzyk, ona jako wokalistka – tworzyli duet, który łączył pasję do muzyki z codziennym życiem. Jak sama wspomina:
Wyszłam za mąż szczęśliwie za muzyka, więc ten mój świat muzyczny z Mazowsza poszerzył się w ogóle o świat wielkiej muzyki, bo mój mąż był skrzypkiem, pracował wtedy, był koncertmistrzem w orkiestrze Rachonia, w radiowej orkiestrze właśnie (…) to była taka miłość od pierwszego wejrzenia
Ich współpraca muzyczna wymagała też drobnej, codziennej precyzji. Irena opowiada:
Staś zawsze bardzo uważnie słuchał tego, co ja robię. Nie ingerował w interpretację w ogóle, nie, ale w intonację - tak. I zawsze mówił “F i C za nisko”. Ja mówię, jak to za nisko? Nieprawda. Jak to? "F i C za nisko." To był skrzypek, proszę pana. Skrzypkowie inaczej stroją niż fortepian.
To jest oczywiście takie minimalna różnica, że tego nikt nie słyszy. Ale ja się mam odciąć mu w końcu za to? I mówię tak: “bo ja śpiewam w stroju temperowanym”, to znaczy ja śpiewam w stroju w jakim się stroi fortepian, a nie jak się stroją skrzypce.
Choć Santorowie pozostali małżeństwem przez 19 lat, ich relacja zaczęła się rozpadać, a para ostatecznie rozwiodła się, zachowując jednak przyjazne stosunki. Po rozwodzie oboje nie zerwali całkowicie kontaktu. Zostały między nimi przyjacielskie relacje i wzajemny szacunek, nawet gdy ich drogi życiowe się rozeszły.
Stanisław Santor zmarł w 1999 r. i został pochowany na warszawskich Powązkach.
Drugi mąż Ireny Santor – Zbigniew Korolewski
Po zakończeniu małżeństwa z Stanisławem Santorem, życie osobiste Ireny nie ustało w poszukiwaniu bliskości i towarzystwa. W latach 90. pojawił się w jej życiu Zbigniew Korpolewski – aktor, reżyser, satyryk i konferansjer, który szybko stał się dla niej kimś więcej niż tylko znajomym z pracy.
Korpolewski był postacią barwną i wielowymiarową – z wykształcenia prawnik, ale z zamiłowania artysta estradowy, znany z pracy w telewizji i kabarecie. Poznał Irenę w warszawskim Teatrze Syrena, gdzie pracował jako dyrektor i gdzie ich relacja zaczęła się przeobrażać z zawodowej w osobistą.
Choć nigdy formalnie nie wzięli ślubu, przez prawie 40 lat byli nierozłączni. Ich związek był oparty na wolności i wzajemnym szacunku – decyzja o tym, żeby nie iść do Urzędu Stanu Cywilnego, była jej świadomym wyborem.
Para często podróżowała razem – występowali razem w różnych krajach, odwiedzali sceny w Anglii, Australii, USA czy Kanadzie razem z innymi artystami. Korpolewski miał w życiu Ireny ważną rolę: był partnerem życiowym, z którym dzieliła codzienne troski i radości, oraz osobą, która potrafiła spojrzeć na świat z dystansem.
Po jego śmierci w 2018 r. Santor wspominała ukochanego z ogromnym wzruszeniem – nie tylko jako przyjaciela, ale jako kogoś, kto był przy niej przez długie lata i kto wspierał ją w trudnych chwilach. Ten związek, choć nieformalny, był jednym z najdłuższych i najbardziej trwałych w jej życiu osobistym. Pozostał przykładem miłości, która nie musi być zalegalizowana, by być prawdziwa i pełna znaczenia.
