Konflikt ciężko chorego Adriana ze ŚOPW i Filipa Chajzera zaostrzył się. Oto, co się okazało
O kłopotliwej relacji Adriana ze “Ślubu od pierwszego wejrzenia” z Filipem Chajzerem zrobiło się głośno za sprawą nagłośnienia sprawy “bondingu” celebryty. Chajzer, oskarżając dentystę o problemy po zabiegu, zachęcił Adriana do ujawnienia konfliktu. Teraz dziennikarze ujawnili, jakie były kulisy tej sprawy.
Wspólne plany Filipa Chajzera i Adriana Szymaniaka
Początek relacji między Adrianem Szymaniakiem, znanym z programu "Ślub od pierwszego wejrzenia", a Filipem Chajzerem zapowiadał się obiecująco, jednak szybko przerodził się w poważny spór. Adrian, który po utracie pracy szukał nowej drogi zawodowej, z zainteresowaniem przyglądał się gastronomicznym sukcesom Chajzera w branży kebabów.
Jak podaje Fakt, panowie spotkali się w Krakowie, gdzie snuli plany o wspólnej franczyzie w Szczecinie. Według relacji Szymaniaka, doszło nawet do wizyty w domu, podczas której Chajzer poznał jego rodzinę.
- Ustaliliśmy, że mamy warunki uzgodnione i zawarliśmy umowę dżentelmeńską, że zaczynamy działać na określonych zasadach - relacjonuje Adrian w rozmowie z mediami.
Jak dowiedział się Fakt, uczestnik show poczynił już konkretne kroki inwestycyjne: wpłacił zaliczkę na dzierżawę placu, zorganizował zespół pracowników oraz przygotował zaplecze kuchenne. Szymaniak twierdzi, że Filip był początkowo zachwycony jego energią i tempem działania. Jednak wizja wspólnego biznesu legła w gruzach, gdy prezenter nagle zerwał kontakt.
Filip Chajzer przedstawia zupełnie inną perspektywę na te wydarzenia. Wypowiadając się dla portalu, kategorycznie zaprzeczył istnieniu jakichkolwiek wiążących ustaleń:
- W sprawie franczyzy nie doszliśmy do żadnego porozumienia, nie zawarliśmy żadnej umowy dżentelmeńskiej. Temat się skończył.
Według prezentera była to jedynie wstępna rozmowa, która, jak wiele innych w biznesie, po prostu nie zakończyła się sukcesem, a on sam nie czuje się winny poniesionym przez drugą stronę kosztom.

Eskalacja konfliktu między Chajzerem i Szymaniakiem
Kiedy komunikacja między niedoszłymi wspólnikami została przerwana, konflikt przeniósł się na płaszczyznę medialną. Adrian Szymaniak poczuł się zlekceważony, gdy odkrył, że został zablokowany w mediach społecznościowych oraz na liście kontaktów telefonicznych prezentera.
Jak dowiedział się Fakt, Szymaniak próbował wyjaśnić sytuację, dzwoniąc z numeru swojej żony, jednak usłyszał jedynie wymówki o braku czasu i bałaganie w firmie. Z perspektywy Chajzera sytuacja wyglądała jednak znacznie mroczniej. Prezenter wyznał dziennikarzom, że zachowanie Adriana zaczęło budzić w nim lęk i poczucie zagrożenia.
- Działanie pana Adriana ma dla mnie cechy stalkingu. Zresztą ja mu o tym napisałem, że tak odczytuję jego zachowania. Obawiam się tego człowieka - mówi stanowczo Chajzer Faktowi.
Celebryta twierdzi, że Szymaniak uporczywie wyczekiwał go pod punktami gastronomicznymi w Krakowie, nachodząc go i domagając się kontynuowania współpracy. Chajzer podkreśla, że bardzo szybko wycofał się z jakichkolwiek rozmów, ponieważ kontakt z mężczyzną wywoływał u niego „wysoki dyskomfort”. To zderzenie dwóch skrajnych narracji - z jednej strony zawiedzionego przedsiębiorcy, z drugiej człowieka czującego się osaczonym - doprowadziło do całkowitego zerwania relacji i publicznej wymiany oskarżeń, która rzuca cień na wizerunek obu zaangażowanych w ten spór stron.
Choroba, zbiórka i gorzki rachunek sumienia. Adrian Szymaniak oskarża Chajzera
Punktem kulminacyjnym konfliktu stała się sytuacja związana z ciężką chorobą Adriana Szymaniaka, u którego zdiagnozowano glejaka IV stopnia. Mężczyzna, przechodząc przez trudne leczenie, spotkał Chajzera pod jednym z centrów handlowych i poprosił o wsparcie jego zbiórki na innowacyjną terapię.
Jak podaje Fakt, Adrian liczył na ludzką empatię, zwłaszcza w kontekście wcześniejszych, wspólnych planów. Relacje z tego spotkania są jednak skrajnie różne. Adrian twierdzi, że Chajzer nagrał z nim filmik i obiecał pomoc, której nigdy nie zrealizował.
- Dziś dzielę się tą historią, bo wiem, że nie jestem jedyną osobą potraktowaną w ten sposób. (...) Chciałbym, aby Filip zrobił sobie rachunek sumienia i zastanowił się nad swoim postępowaniem - apeluje Szymaniak.
Z kolei Filip Chajzer utrzymuje, że spotkanie miało charakter agresywny i odbyło się w obecności jego dziecka.
- Pan Adrian kazał mi - dosłownie kazał, wrzucić zbiórkę na swoje leczenie. Nie poczułem się w obowiązku do jej upublicznienia - wyjaśnia prezenter.
Chajzer argumentuje swoją niechęć przykrymi doświadczeniami z innymi zbiórkami, które okazały się nieprawdziwe, oraz ogólnym lękiem przed Szymaniakiem. Jak dowiedział się Fakt, prezenter nie chce mieć z byłym uczestnikiem show „nic a nic wspólnego”. Cała sprawa kończy się zatem w atmosferze wzajemnych pretensji, zostawiając chorego Adriana z poczuciem krzywdy, a Chajzera w przekonaniu o konieczności ochrony własnej prywatności.