Syn Don Vasyla o ślubie Gabor. Kluczowy rytuał: “Najważniejsze, że uciekli"
Cała Polska wciąż żyje sensacyjnymi doniesieniami o romskim ślubie Viki Gabor, a do sieci trafiają kolejne, zaskakujące szczegóły tej ceremonii. Choć menadżer gwiazdy milczy, głos zabrał Dziani Szmidt, który wyjaśnia, jakie elementy musiały się pojawić podczas ceremonii.
Wiki Gabor po ślubie? Doniesienia medialne
Doniesienia o wejściu Viki Gabor w nową drogę życia wywołały ogromne poruszenie w polskim show-biznesie oraz wśród użytkowników mediów społecznościowych. 18-letnia gwiazda miała poślubić Giovanniego Trojanka podczas tradycyjnej ceremonii zorganizowanej w Krakowie, czyli mieście, z którym artystka jest silnie związana emocjonalnie.
Informację o tym wydarzeniu przekazał opinii publicznej Bogdan Trojanek, dziadek pana młodego i ceniony promotor kultury romskiej, który za pośrednictwem nagrania wideo ogłosił zjednoczenie obu rodów. Jak podkreślił w swojej relacji:
Ceremonia przebiegła zgodnie z romskimi zwyczajami i nie złamano żadnych tradycji.
Wybranek piosenkarki wywodzi się z rodziny o głębokich korzeniach artystycznych - jego dziadek to założyciel słynnej grupy Terne Roma oraz działacz społeczny zaangażowany w ochronę dziedzictwa mniejszości etnicznych.
Choć menadżer wokalistki zachowuje w tej kwestii powściągliwość, starszyzna rodu Trojanków jasno zadeklarowała, że od momentu obrzędu „Viki Gabor należy do jego rodziny, a jego wnuk do rodziny artystki”. Takie postawienie sprawy sugeruje, że dla społeczności romskiej więzy te mają charakter wiążący i ostateczny, niezależnie od formalno-prawnych aspektów związku w świetle polskiego prawa.

Uroczystość zaślubin Viki Gabor i burza w sieci
Sama uroczystość, choć głęboko zakorzeniona w duchowości i zwyczajach romskich, stała się obiektem niespodziewanego ataku ze strony internautów, co rzuciło cień na radosne wydarzenie. Tradycyjny ślub, zwany bijav, opiera się na symbolicznych gestach, takich jak owinięcie dłoni młodych chustą czy wypowiedzenie poruszającej formuły:
Rzucam klucz do wody. Tak jak nikt go z niej nie wydobędzie i nic nim nie otworzy, tak i was nic już nie rozłączy.
Niestety, upublicznienie tych intymnych chwil spotkało się z falą mowy nienawiści, co zmusiło Bogdana Trojanka do podjęcia radykalnych kroków i usunięcia materiałów z sieci. Autor zamieszania przyznał, że nie przewidział tak negatywnego odbioru i postanowił chronić prywatność bliskich, tłumacząc: „usuwam nagrania dla dobra Viki i swojego wnuka, którzy bardzo przeżywają całą sytuację”. Hejt, który uderzył w nowożeńców, dotyczył nie tylko ich młodego wieku, ale także samej specyfiki kultury romskiej, co pokazuje, jak silne są wciąż uprzedzenia wobec tej mniejszości. Mimo kontrowersji, rodziny planują kontynuować świętowanie podczas hucznych wesel, koncentrując się na kultywowaniu własnego dziedzictwa z dala od złośliwych komentarzy anonimowych użytkowników sieci.
Teraz na temat samej ceremonii wypowiedział się Dziani Szmidt, syn legendarnego Don Vasyla.
O ślubie Viki Gabor mówią wszyscy. Syn Don Vasyla ujawnia sekrety ceremonii
Kluczowym elementem romskich zaślubin, jak wynika z relacji Dzianiego Szmidta, nie jest formalny dokument prawny, lecz głęboko zakorzeniona tradycja i akceptacja społeczności. Proces ten zaczyna się od symbolicznego aktu, jakim jest wspólna „ucieczka” młodych, po której następuje etap porozumienia między rodami. Jak wyjaśnia syn Don Vasyla w rozmowie z Faktem:
- Pewien młodzieniec musiał »porwać« Viki. Potem rodziny się dogadują, muszą to zaakceptować i umawiają termin wesela. Najważniejsze było, że młodzi, zgodnie z tradycją romską, "uciekli", a rodziny zaakceptowały związek. To było takie pierwsze spotkanie, w naszej tradycji bardzo ważne. Moim zdaniem wszystko odbyło się bardzo elegancko. To miło, że Viki wyszła za mąż w tradycyjnej romskiej rodzinie i poszła w tę stronę romską. My, Romowie, bardzo to doceniamy. Na zaślubinach były rodziny z obu stron, ale zaprasza się też innych Romów. Wszystko odbyło się w Krakowie, bo stamtąd pochodzi Viki
To właśnie zgoda bliskich i uszanowanie obyczajów stanowią fundament związku, a nie ceremonia w urzędzie czy kościele.
Centralnym punktem samej ceremonii jest rola autorytetów, gdyż - jak podkreśla Szmidt:
- Najważniejsze jest, aby starszyzna pobłogosławiła ich związek. To jest najważniejsze u nas i jest podstawą w naszej tradycji.
Podczas takiego spotkania dochodzi do symbolicznego obrzędu, w trakcie którego „starszyzna wiąże im ręce i błogosławi”. Takie zaślubiny są uznawane za w pełni wiążące wewnątrz społeczności romskiej, stanowiąc deklarację przynależności do kultury i tradycyjnych wartości. Dopiero po uzyskaniu tej duchowej i rodzinnej aprobaty wyznaczany jest termin właściwego wesela, które dopełnia całą uroczystość.
