Klaudia Kardias zabrała głos. Była partnerka Jacka Kopczyńskiego nie szczędziła słów

Jacek Kopczyński wziął cichy ślub.

Jacek Kopczyński najwyraźniej uznał, że najlepszym sposobem na celebrację życiowych przełomów jest całkowita cisza radiowa. Podczas gdy połowa polskiego show-biznesu planuje śluby pod patronatem lifestylowych portali, on po prostu zmienił status cywilny, nie wysyłając przy tym ani jednego zaproszenia do fotoreporterów. O tym, że aktor jest już żonaty, dowiedzieliśmy się właściwie rykoszetem. Żadnych zdjęć białej sukni na Instagramie, żadnych relacji z pierwszego tańca ani oznaczania cateringowych podwykonawców. Kopczyński, znany z tego, że o prywatności mówi mało albo wcale, tym razem przeszedł samego siebie. Wybrał model, który w świecie celebrytów staje się powoli luksusem: zrobił coś wyłącznie dla siebie.

Można by pomyśleć, że w dobie cyfrowego ekshibicjonizmu to wręcz akt odwagi. Przecież „nieobecność” w mediach społecznościowych w tak ważnym dniu to dla wielu strata zasięgów. Tymczasem on postawił na kameralność i spokój. To dość odświeżające widzieć, że ktoś z pierwszych stron gazet potrafi oddzielić pracę w dubbingu czy na planie od domowego zacisza. Nie było wielkiej fety w blasku fleszy, za to jest – jak można się domyślać – sporo świętego spokoju. Ten ruch idealnie wpisuje się w nową strategię aktora, który od jakiegoś czasu wyraźnie unika medialnego zgiełku. Zamiast budować narrację na sensacjach, woli po prostu informować o faktach dokonanych, i to najczęściej z dużym opóźnieniem. Dyskrecja wygrała z autopromocją, co w dzisiejszych czasach jest rzadkością wartą odnotowania. Jacek Kopczyński pokazał, że można być osobą publiczną i jednocześnie zachować najważniejsze momenty tylko dla najbliższych.

Zanium jednak powiedział sakramentalne ‘tak’ był związany z kimś innym.

Związek Jacka Kopczyńskiego i Klaudii Kardias

Kopczyński to postać, którą kojarzymy głównie z głębokiego, radiowego głosu i ról amantów, ale ostatnio media karmiły nas głównie jego życiem uczuciowym. Historia z Klaudią Kardas (znaną szerzej jako autorka książki o byciu konkubiną) to podręcznikowy przykład tego, jak show-biznes próbuje zaczarować rzeczywistość. Były wielkie wyznania, wspólne ścianki i obietnice, a skończyło się – jak to w Warszawie bywa – nagłym i dość chłodnym komunikatem o rozstaniu.

Związek ten od początku budził emocje, bo Kopczyński wszedł w niego niedługo po głośnym rozstaniu z Patrycją Markowską. Wydawało się, że u boku Klaudii odnalazł nową energię. Przez kilkanaście miesięcy media społecznościowe serwowały nam obrazek pary idealnej, która rozumie się bez słów. A potem nagle kurtyna opadła. Zamiast hucznego wesela, o którym spekulowały portale plotkarskie, dostaliśmy informację, że drogi tej dwójki definitywnie się rozeszły. Co ciekawe, Jacek nie tracił czasu na długą żałobę po tym związku.

W sieci zawrzało, gdy wyszło na jaw, że aktor nie tylko odnalazł nową miłość, ale zdążył już wziąć ślub. Wszystko odbyło się po cichu, z dala od blasku fleszy, co w jego przypadku jest nowością. Wygląda na to, że Kopczyński po latach bycia na świeczniku zrozumiał, że prawdziwe życie dzieje się wtedy, gdy wyłączy się telefon i przestanie relacjonować każdy wspólny obiad. Relacja z Klaudią Kardas została ostatecznie zamknięta i odstawiona na półkę z napisem "przeszłość". Dziś aktor zaczyna zupełnie nowy rozdział jako mąż, udowadniając, że w świecie celebrytów jedyną stałą jest zmiana. Zamiast publicznych dramatów, wybrał dyskrecję, co – szczerze mówiąc – jest najbardziej odświeżającym elementem tej całej telenoweli.

Klaudia Kardias o ślubie Jacka Kopczyńskiego

Jacek Kopczyński najwyraźniej uznał, że huczne wesela z okładkami w kolorowych pismach to nie jego bajka. Aktor wziął cichy ślub, o którym świat dowiedział się właściwie rykoszetem, bo zdjęcia z uroczystości wrzuciła do sieci Joanna Kurowska. I pewnie sprawa rozeszłaby się po kościach, gdyby nie fakt, że media błyskawicznie podstawiły mikrofon pod nos jego byłej partnerki, Klaudii Kardas.

Jeżeli mam być szczera, to mało mnie to interesuje, czy Jacek się ożenił, czy nadal jest singlem. Każde z nas ma już swoje życie. Ja jestem teraz w szczęśliwym związku — powiedziała zapytana przez redakcję Plotka Kardias.

Jeśli ktoś liczył na dyplomatyczne „wszystkiego najlepszego”, to srodze się zawiódł. Kardas nie bawiła się w uprzejmości i od razu postawiła sprawę jasno: absolutnie nie żałuje rozstania. Co więcej, rzuciła nieco światła na to, jak wyglądała ich relacja od kuchni. Okazuje się, że różnica wieku i kompletnie inne charaktery stworzyły mur, którego nie dało się przeskoczyć.

Nie żałuję jego decyzji o naszym rozstaniu, dobrze, że tak się stało, bo faktycznie nie pasowaliśmy do siebie, ani wizualnie, ani z charakteru — wyznała w rozmowie z Plotkiem.

Najciekawszy w tym wszystkim jest jednak brak sentymentów.

Byłam dla niego zbyt szalona, kiedyś nawet usłyszałam "Już kiedyś miałem taką szaloną Patrycję, kolejnej takiej nie chcę" — zdradziła.

Kardas wyznała, że usłyszała od aktora słowa, które do dziś siedzą jej w głowie i skutecznie wyleczyły ją z jakiejkolwiek tęsknoty. Dziś jest w nowym, szczęśliwym związku i najwyraźniej zamknęła tamten rozdział z hukiem. Jej rozczarowanie postawą byłego partnera było wręcz namacalne, co tylko potwierdza, że rozstanie nie odbyło się w atmosferze wspólnego jedzenia kolacji.

 Jacek jedno mówi, drugie robi. To, że mówi "kocham cię", to nie zawsze oznacza u niego szczerość. Też te słowa nieraz słyszałam i okazały się puste — przyznała.

Na koniec, gdy padło klasyczne pytanie o życzenia dla nowożeńców, odpowiedź była krótka, dosadna i pozbawiona lukru. To rzadka sytuacja w świecie show-biznesu, gdzie wszyscy zwykle udają, że się kochają nawet po rozwodzie. Tutaj dostaliśmy czystą szczerość, która pokazuje, że życie po związku z osobą znaną bywa znacznie lepsze niż w jego trakcie. 

Czego mu życzę? Żeby przy nowej żonie miał, chociaż połowę tego, co miał przy mnie. A jej… cierpliwości. Całe mnóstwo cierpliwości, bo się jej jeszcze wiele razy przy nim przyda — podsumowała.