Dziecięca gwiazda wylądowała na ulicy. Jego matka błaga o pomoc

Taylor Chase - kariera

Pamiętacie dzieciaka z „Wszyscy nienawidzą Chrisa”? Taylor Chase nie był tam głównym bohaterem, ale miał tę rzadką cechę, która pozwalała mu kraść sceny bez wielkiego wysiłku. Wystarczyło, że się pojawił, a widz czuł, że patrzy na kogoś, kto przed kamerą po prostu czuje się u siebie. Później przyszedł „Good Time Max” Jamesa Franco i wydawało się, że chłopak ma prostą drogę do pierwszej ligi Hollywood. Problem z dziecięcymi gwiazdami jest jednak taki, że branża rzadko pozwala im dorosnąć na własnych warunkach. Albo zostajesz zaszufladkowany jako „ten słodki dzieciak”, albo znikasz w cieniu wielkich produkcji, czekając na rolę, która odczaruje Twój wizerunek. Chase miał w sobie naturalny luz, coś, co w branży nazywa się „screen presence”. Nie musiał nadrabiać minami ani przerysowaną ekspresją, co w przypadku młodych aktorów jest plagą.

Śledząc jego losy, można odnieść wrażenie, że Hollywood to dla niego bardziej przystanek niż ostateczny cel. W świecie, gdzie każdy walczy o ułamek sekundy uwagi na czerwonym dywanie, on sprawia wrażenie kogoś, kto nie ma parcia na szkło za wszelką cenę. To rzadkie, bo przecież mechanizm sławy działa zazwyczaj jak odkurzacz – wciąga wszystko i rzadko wypluwa kogoś w nienaruszonym stanie.

Niestety jego wciągnął nie w tą komorę co trzeba

Przerażające wideo z udziałem dziecięcego aktora

Internet bywa bezlitosny, ale czasem potrafi też zadziałać jak kubeł zimnej wody. Ostatnio media społecznościowe obiegło nagranie, na którym przypadkowa kobieta zaczepia mężczyznę na ulicy. Okazało się, że to Taylor Chase, którego miliony dzieciaków na całym świecie pamiętają z serialu „Szkolny poradnik przetrwania”. Widok aktora w, delikatnie mówiąc, kiepskiej formie, zszokował fanów i wywołał natychmiastową dyskusję o tym, jak brutalnie branża rozrywkowa potrafi obejść się z młodymi gwiazdami.

Na filmie widzimy moment, w którym kobieta pyta Chase’a, czy grał w produkcjach Disneya. Aktor, zachowując spokój, poprawia ją i przypomina tytuł hitu stacji Nickelodeon, podając swoje pełne nazwisko. Ten krótki dialog wystarczył, by w sieci zawrzało. Ludzie zaczęli dopytywać, co stało się z aktorem, który kiedyś był twarzą popularnego formatu.

 Aha, to ty byłeś tym dzieciakiem w tym serialu — reaguje kobieta

Sprawa nie przeszła bez echa wśród jego dawnych znajomych z planu. Devon Werkheiser, Daniel Curtis Lee oraz Lindsey Shaw, czyli główna obsada serialu, zdecydowali się skomentować sytuację w swoim podcaście „Ned's Declassified Podcast Survival Guide”. Ich reakcja była bardzo ludzka – bez oceniania, za to z dużym ładunkiem emocjonalnym.

Na początku tego tygodnia dotarły do mnie smutne wieści o naszym drogim przyjacielu Tylorze Chase’ie. Trudno było mi to przetrawić. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem to wideo, byłem zły, bo pomyślałem: po co kierować kamerę w twarz komuś, kto przeżywa trudny czas? Ale potem byłem zły na siebie, bo poczułem się bezradny, bo tak naprawdę niewiele mogłem zrobić. — przyznał Curtis Lee

Devon Werkheiser przyznał wprost, że widok przyjaciela w takim stanie był dla niego potężnym wstrząsem. 

Boli i szokuje to, gdzie się teraz znalazł... trudno patrzeć na kogoś, kogo znasz i kochasz z tak wyjątkowego okresu, kto był naprawdę miłą osobą, i widzieć, że życie potoczyło się właśnie tak. To boli, naprawdę — wyznał.

Daniel Curtis Lee początkowo łudził się, że to, co widzi na ekranie telefonu, to tylko ponury żart lub pomyłka. 

Pomyślałem, że po prostu złapali go w złym momencie. Ale potem zobaczyłem jeszcze inne nagrania i wygląda na to, że chłopak naprawdę ma ciężko. Wierzę, że może się podnieść, ale to też może być pobożne życzenie z mojej strony.

Z kolei Lindsey Shaw zadeklarowała, że chce osobiście spotkać się z Taylorem i wyciągnąć do niego rękę. 

Niewiele można zrobić, ale bardzo chciałabym z nim porozmawiać, okazać mu ciepło i spojrzeć mu w oczy. Tęsknię za Tylorem, bardzo go kocham — mówiła wzruszona aktorka.

To rzadki przykład, gdy dawna ekipa z pracy nie odcina się od problemów kolegi, ale publicznie deklaruje chęć pomocy. Historia Chase’a to kolejne przypomnienie, że życie po zgaśnięciu świateł jupiterów bywa dla dziecięcych aktorów wyjątkowo trudne i mało kto jest na to przygotowany.

Teraz głos zabrała matka aktora.

Matka dziecięcego aktora zabiera głos ws syna

Historia Chase’a Taylora to klasyczny przykład tego, jak bezradna bywa rodzina w starciu z chorobą psychiczną. Często oceniamy ludzi żyjących na ulicy przez pryzmat lenistwa czy używek, ale relacja jego matki rzuca na tę sprawę zupełnie inne światło. Okazuje się, że 36-latek od lat zmaga się z chorobą afektywną dwubiegunową, która kompletnie odebrała mu zdolność do racjonalnego kierowania własnym życiem. Matka Taylora w rozmowach z mediami nie gryzła się w język i opisała brutalną rzeczywistość. To nie jest historia o braku miłości, ale o ścianie, w którą uderzają najbliżsi. Rodzina wielokrotnie próbowała wyciągnąć go z kryzysu, ale w tej chorobie najgorszy jest brak wglądu – Chase po prostu nie chce przyjmować pomocy medycznej. Kiedy przychodzą gorsze momenty, 36-latek odcina się od świata, wyrzuca telefony kupione przez bliskich i wraca do punktu wyjścia.

Tylor potrzebuje leczenia, a nie pieniędzy. Jednak odmawia przyjęcia pomocy — mówiła matka Taylora w rozmowie z portalem On My Health.

W tej opowieści uderza powtarzalność. Bywały okresy, gdy Taylor brał leki i próbował żyć „normalnie”, ale mechanizm choroby za każdym razem okazywał się silniejszy. To pokazuje szerszy problem: systemową dziurę, w którą wpadają osoby dorosłe, których nie można zmusić do leczenia, dopóki nie stanowią bezpośredniego zagrożenia. Matka aktora przyznaje wprost, że są w kropce. Nawet zapewnienie mu podstawowych narzędzi do kontaktu nic nie daje, bo w fazie zaostrzenia choroby Taylor po prostu znika. To smutny felieton o tym, że miłość matki nie zawsze wystarcza, by kogoś uratować. Przypadek Taylora uświadamia nam, że bezdomność często zaczyna się w głowie, a nie w portfelu. Dopóki system nie znajdzie sposobu na skuteczną pomoc osobom odrzucającym leczenie, takie rodziny jak Chaysowie będą skazane na patrzenie, jak ich bliscy powoli niszczą sobie życie na chodniku.