Bawił się na swoim weselu, kiedy nagle zmarł jego tata. Polski aktor przerwał milczenie
Wszyscy widzieli te zdjęcia i wyciągali bolesne wnioski. Znany aktor musiał w końcu przerwać milczenie, by ukrócić lawinę złośliwych spekulacji na temat zachowania swojej wybranki w tym najważniejszym dniu. Prawda okazała się o wiele mroczniejsza, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.
Nowe życie Jacka Kopczyńskiego
Jacek Kopczyński najwyraźniej uznał, że 54 lata to idealny wiek na życiowy restart. Po dekadach spędzonych w związku z Patrycją Markowską, o którym rozpisywały się wszystkie portale, aktor postawił na konkret. W rozmowie z Plejadą wyłożył kawę na ławę: z Patrycją, mimo wielu lat i wspólnego syna, nigdy nie stanął przed ołtarzem ani urzędnikiem. Z Agnieszką Kustosz poszło to znacznie szybciej i – co ważne – bardziej oficjalnie.
Często myślimy, że po pięćdziesiątce człowiek szuka już tylko świętego spokoju, a nie rewolucji w dokumentach. Tymczasem Kopczyński pokazuje, że wiek to tylko liczba, a nie zakaz budowania wszystkiego od zera. Jego ślub z nową partnerką to jasny sygnał, że po latach bycia w „wiecznym narzeczeństwie”, poczuł potrzebę domknięcia formalności. To nie był impulsywny skok w nieznane, ale świadoma decyzja dojrzałego faceta, który w końcu znalazł stabilizację i poczucie bezpieczeństwa.
Postanowiliśmy pójść za ciosem, bo ile można być narzeczonym? Byłem narzeczonym przez ostatnich 16 lat, więc stwierdziłem, że teraz już nie będę. Trzeba pójść dalej, postawić kropkę nad i. Fajnie mieć żonę. (...) Od rozstania z Patrycją minęły już trzy lata i miałem moment, że nic się w moim życiu nie dzieje, że przelatuje mi to przez palce. Odkąd poznałem Agnieszkę, to zaczynam myśleć, że znowu mogę coś zbudować. Mimo moich 54 lat jeszcze mogę coś zbudować.
W mediach często porównuje się te dwie relacje, ale sam zainteresowany ucina spekulacje. Podkreśla, że teraz decyzje wynikają z wzajemnego porozumienia, a nie z zewnętrznej presji czy próby ratowania czegoś, co wygasło. W nowym związku postawił na codzienne wsparcie i wspólne planowanie przyszłości, bez oglądania się za siebie. To klasyczny przykład na to, że czasem trzeba po prostu zamknąć stary rozdział, by przekonać się, jak smakuje spokój u boku kogoś innego.

Afera wokół zdjęć ze ślubu
Ślub Jacka Kopczyńskiego i Agnieszki Kustosz miał być radosnym wydarzeniem, a skończył się internetowym polowaniem na czarownice. Wszystko przez zdjęcia, na których panna młoda się nie uśmiechała. W sieci momentalnie ruszyła lawina domysłów – od teorii o przymuszonym ślubie, aż po złośliwe uwagi o jej wyglądzie i minie. Internauci, jak to często bywa, wydali wyrok bez znajomości faktów.
Zamieściliśmy kilka zdjęć z naszego ślubu po to, żeby podzielić się z wami tą w sumie radosną chwilą. Taka powinna być. Dostaliśmy mnóstwo komentarzy, że moja żona, Agnieszka, jest smutna, wyniosła, sztywna — powiedział.
Prawda okazała się jednak znacznie smutniejsza i brutalnie prozaiczna. Jacek Kopczyński postanowił nie milczeć i w nagraniu na Instagramie wyjaśnił, co działo się za kulisami tej ceremonii. Okazało się, że w dniu ślubu wydarzyła się rodzinna tragedia. Zamiast beztroskiego świętowania, para musiała zmierzyć się z ogromnym bólem i koniecznością zachowania zimnej krwi przed gośćmi.
ATragedia w domu Jacka Kopczyńskiego
Aktor, zamiast siedzieć cicho, postanowił rzucić na sprawę nieco światła i, szczerze mówiąc, to, co powiedział, powinno być solidną lekcją dla wszystkich internetowych sędziów. Okazuje się, że za jego smutną twarzą nie stał żaden foch czy niechęć do zabawy, ale zwyczajny, ludzki dramat.
Kopczyński wyjaśnił, że tuż przed ślubem dostał bardzo złe wiadomości o stanie zdrowia swojego ojczyma. Sytuacja była poważna, a napięcie rosło z każdą godziną. Kiedy inni goście wznosili toasty, on otrzymał kolejny cios – jeszcze gorszą informację, która całkowicie odebrała mu ochotę do uśmiechów. To pokazuje, jak łatwo jest kogoś ocenić po jednym kadrze, nie mając pojęcia, co ta osoba czuje w środku i z czym właśnie się mierzy.
Otóż cztery godziny przed ślubem dowiedzieliśmy się, że mój ojciec, który kochał mnie, ja go kochałem przez 43 lata mojego życia... Ojciec, ojczym w zasadzie, bardzo źle się poczuł, więc jak wiecie, nie było nam do śmiechu. A że Agnieszka jest bardzo uczuciową osobą, była po prostu smutna i cały czas myślała o tym, czy jest dobrze, czy źle. Niestety, podczas przyjęcia weselnego dowiedzieliśmy się, że zmarł. Więc sami rozumiecie, że nie było jej do śmiechu. A nie jest tak dobrą aktorką, jak aktorki, żeby przykrywać to wszystko uśmiechem. Po prostu było jej przykro i smutno, ale to był nasz dzień, więc robiliśmy, co mogliśmy — wyjaśnił.
Aktor w swoim nagraniu wprost zaapelował o więcej wyczucia i empatii. To uderzające, że w dzisiejszych czasach musimy przypominać o tak podstawowych rzeczach.
Dziękujemy wszystkim, którzy dają nam dobre rady, ale pomyślcie, że czasami coś się dzieje, o czym nie wiecie, więc może warto się zastanowić — powiedział.
Ludzie w sieci często zapominają, że celebryci to nie roboty zaprogramowane na wieczny uśmiech, ale ludzie, których też spotykają choroby bliskich czy rodzinne tragedie. Żeby ukrócić dalsze złośliwości i niepotrzebne dyskusje, Kopczyński zdecydował się wyłączyć komentarze pod swoim wpisem.
