Adam Małysz szczerze o córce Karolinie: „Na początku było mi bardzo ciężko”
Adam Małysz otworzył się na temat życia w cieniu własnej sławy i relacji z córką. Okazuje się, że początki ojcostwa w czasie, gdy kariera skoczka była na szczycie, wcale nie były łatwe i wymagały ogromnej cierpliwości.
Karolina Małysz – życie prywatne i Instagram pełen podróży
Córka Adama Małysza, Karolina, od lat jest obecna w mediach, choć stara się unikać nadmiernego rozgłosu. Wraz z mężem prowadzi konto na Instagramie poświęcone podróżom, gdzie pokazuje życie w mniej formalnej odsłonie.
W wywiadach wielokrotnie podkreślała, że stara się zachować równowagę między prywatnością a obecnością w przestrzeni publicznej.
„Razem z mamą trzymałyśmy się od świata celebrytów z daleka. Nie miałyśmy ochoty do niego wchodzić, ale zostałyśmy w pewien sposób do niego wciągnięte. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak odnaleźć się w nim. (…) Nie pcham się jednak do tego świata. Chcę iść swoją drogą” – mówiła kilka lat temu w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Jej mama, Izabela Małysz, również ma doświadczenie w medialnym życiu, występując m.in. w „Tańcu z gwiazdami”. Karolina konsekwentnie stara się prowadzić życie w sposób wyważony, pokazując, że bycie dzieckiem sławnej osoby nie musi oznaczać całkowitego życia pod obiektywami kamer.

Adam Małysz o wyzwaniach ojcostwa w cieniu sławy
Adam Małysz przyznaje, że początki ojcostwa były wyzwaniem, zwłaszcza gdy w jego życiu dominowały treningi i wyjazdy na zawody.
„Na samym początku było mi bardzo ciężko, gdy przyjeżdżałem do domu (…) nie poznawała mnie” – wspomina.
W tamtym okresie musiał zmagać się z ograniczonym czasem spędzanym z córką, a codzienna obecność była praktycznie niemożliwa.
Aby choć trochę nadrobić nieobecność, Małysz często przywoził Karolinie drobne upominki, takie jak pluszowe misie i przytulanki. Dzięki temu starał się utrzymać więź i dać jej poczucie bezpieczeństwa, mimo że jego kariera wymagała częstych wyjazdów.

Jak Adam Małysz budował więź z córką mimo częstych wyjazdów
Z biegiem lat kontakt ojca z córką znacznie się pogłębił.
„Gdy byłem jeden dzień w domu, to było już inaczej. Myślę, że teraz mam z córką jeszcze lepszy kontakt niż wtedy. Zawsze się da pewien okres nadrobić, to nie tak, że w stu procentach coś przepadło. Oczywiście najgorsze byłoby, gdyby był żal. Mimo to, że Karolina miała ciężko, to chyba nie ma żadnych pretensji, że mnie nie było” – tłumaczy Małysz.
Dziś ich relacja jest dowodem na to, że cierpliwość i konsekwencja w budowaniu więzi rodzinnych pozwala nadrobić stracony czas i stworzyć silne, trwałe połączenie między rodzicem a dzieckiem, nawet gdy życie zawodowe wymagało wielu wyrzeczeń.