Tak brzmiały ostatnie słowa Nikodema Mareckiego. Mama chłopca ujawnia
Nikodem Marecki został pochowany 3 grudnia. Po tragicznym wypadku chłopca cała Polska była wstrząśnięta i pytała, jak mogło dojść do takiej tragedii. W rozmowie z dziennikarzami “Super Expressu” mama chłopca, pani Iwona, ujawniła, jakie były jego ostatnie słowa.
Aktorzy żegnają Nikodema Mareckiego
Świat polskiego kina i telewizji pogrążył się w żałobie po tragicznej śmierci Nikodema Mareckiego, młodego, zaledwie 11-letniego aktora, którego kariera dopiero nabierała tempa. Chłopiec, mimo młodego wieku, łączył naukę w Szkole Podstawowej im. T. Kościuszki w Niedźwiedziu z rozwijającą się pasją aktorską. Nikodem zginął wstrząsająco nagle - potrącony przez samochód po wybiegnięciu z autobusu szkolnego.
Jedną z osób, którą śmierć chłopca dotknęła szczególnie, jest Joanna Liszowska. Aktorka we wzruszającym wpisie w mediach społecznościowych pożegnała Nikodema, który w serialu "Szpital św. Anny" grał jej serialowego syna. Jej słowa oddają głęboki smutek i żal po stracie wyjątkowego dziecka.
- Nikoś... Nie ma słów, które wyraziłyby to, co czuję po twoim nagłym odejściu... Pamiętasz? Często żartowałam, że gdybym miała syna, chciałabym, żeby był taki jak Ty. Bystry, inteligentny, wesoły, z wyobraźnią, dowcipny, łobuzerski, a przy tym tak wrażliwy i ciepły.
Liszowska podkreśliła, że Nikodem był wyjątkowy, a jej łzy płynęły, gdy pisała o swoim "tylko serialowym synu". Wyraziła także ogromne współczucie dla rodziców i rodziny chłopca, życząc im nieludzkiej siły, by przetrwać i odnaleźć się w nowej, bolesnej rzeczywistości. Dodała, że Nikodem "czynił ten świat lepszym" i że dzięki niemu być może inni zrozumieją, iż ich codzienne "problemy" nimi nie są.
Tragiczne wieści potwierdził również reżyser Marcin Koszałka, z którym Nikodem współpracował przy produkcji "Białej odwagi", grając tam synka głównej bohaterki. Reżyser zamieścił w mediach społecznościowych pożegnalny wpis, w którym wyraził swój wstrząs z powodu wypadku i podkreślił skalę straty:
- Okropna wiadomość, nie żyje Nikodem Marecki, który grał w 'Białej odwadze' synka głównej bohaterki, Bronki. Nikodem wybieg z autobusu szkolnego i potrącił go samochód. Straszne, wielkie, strata, był bardzo zdolny i świat się przed nim otwierał. Do zobaczenia.

Pogrzeb Nikodema Mareckiego. Wzruszające słowa podczas pożegnania
Pogrzeb Nikodema Mareckiego odbył się w środę, 3 grudnia, w Niedźwiedziu. Małego artystę żegnały tłumy żałobników, co było świadectwem, jak wielkim szacunkiem i sympatią cieszył się chłopiec. Rodzinie towarzyszyli koledzy i koleżanki ze Szkoły Podstawowej im. Tadeusza Kościuszki, sąsiedzi z okolicznych wiosek, a także przedstawiciele ekipy filmowej, z którą współpracował przy takich produkcjach jak "Biała Odwaga" czy "Szpital św. Anny".
Podczas mszy pogrzebowej, proboszcz parafii w Niedźwiedziu, ks. Bronisław Pituła, starał się przekazać rodzinie i żałobnikom wiarę i nadzieję w tym niewyobrażalnie trudnym czasie. Ks. Pituła, próbując znaleźć wytłumaczenie dla niezrozumiałej straty, przytoczył fragment z Księgi Mądrości, sugerujący, że Nikodem odszedł, ponieważ „spodobał się Bogu” i został „przeniesiony”, aby zło nie zmieniło jego duszy:
- Wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele.
Proboszcz opowiedział też o pocieszającym śnie bliskiej osoby, której Nikodem ukazał się na zielonej łące, w białym stroju ze złotymi przeszyciami. Poprosił we śnie o przekazanie rodzicom, żeby nie rozpaczali, bo jest dobrze, po czym odszedł. To świadectwo przyniosło chwilę ukojenia w atmosferze głębokiego żalu po chłopcu, którego wspominano jako „pełnego światła” i niezwykłej dobroci.
To były ostatnie słowa Nikodema Mareckiego. Ujawniła je mama chłopca
Mama Nikodema, pani Iwona, w rozmowie z "Super Expressem" ujawniła ostatnie słowa, jakie wypowiedział jej syn. Jak się okazało, były one skierowane do personelu medycznego w szpitalu.
- Ostatnie słowa mój syn powiedział do pani anestezjolog w szpitalu: Jestem Nikodem i nic mnie już nie boli - powiedziała dziennikarzom kobieta.
Słowa te przynoszą pewną pociechę w obliczu straszliwej tragedii. Mama Nikodema podkreśliła, że jest spokojna o syna, ponieważ wierzy, że "jemu jest tam dobrze". Wskazała również na głęboką wiarę i niezwykłą wrażliwość chłopca. Pani Iwona wspominała, że Nikodem był „bardzo, bardzo empatycznym dzieckiem, zawsze najpierw widział drugiego człowieka”, a nawet w liście do św. Mikołaja prosił o zdrowie dla swojej rodziny.
- Jesteśmy wierzący. Wiem, że Jemu jest tam dobrze, jestem spokojna o syna. Nikodem także mocno wierzył w Pana Boga, był u komunii, miał wszystkie pierwsze piątki. Był bardzo bardzo empatycznym dzieckiem, zawsze najpierw widział drugiego człowieka. Nawet w liście do Św. Mikołaja poprosił o zdrowie dla rodziny - powiedziała “Super Expressowi” pani Iwona.
To właśnie te cechy - empatia, wiara i spokój wyrażony w ostatnich słowach - stanowią dla rodziny źródło siły w przeżywaniu żałoby.