Sąsiedzi zabrali głos po ślubie Viki Gabor. To powiedzieli

Medialna burza po publikacji wideo ze ślubu Viki Gabor

Informacja o sformalizowaniu związku młodej gwiazdy pop, Viki Gabor, z wnukiem Bogdana Trojanka, Giovanim, błyskawicznie stała się jednym z najgorętszych tematów medialnych końcówki roku. Wszystko zaczęło się od aktywności znanego muzyka i społecznika w mediach społecznościowych. To właśnie lider formacji Terne Roma, kojarzony przez szeroką publiczność m.in. z występów w programie „Sprawa dla reportera”, opublikował na swoim profilu nagrania dokumentujące tę wyjątkową uroczystość.

Wydarzenie to odbiło się szerokim echem w całym kraju, wywołując lawinę komentarzy i artykułów w największych serwisach informacyjnych, które prześcigały się w relacjonowaniu szczegółów tej niespodziewanej nowiny.

Głównym powodem tak ogromnego zainteresowania był fakt, że zaślubiny odbyły się zgodnie z tradycyjnym obrządkiem romskim, co nadało całości unikalnego, kulturowego charakteru. Bogdan Trojanek, publikując materiały, chciał podzielić się radością z pielęgnowania rodzinnych zwyczajów, podkreślając, że dla młodej pary fundamentem jest miłość i szacunek do własnych korzeni.

Choć ceremonia miała wymiar symboliczny i duchowy, jej medialny zasięg okazał się potężny. Niestety, ogromna popularność wpisu przyciągnęła nie tylko sympatyków, ale i falę krytyki, co zmusiło artystę do usunięcia nagrań w celu ochrony prywatności młodych.

Trojanek musiał usunąć nagranie z zaślubin Viki Gabor

Decyzja Bogdana Trojanka o usunięciu nagrania z tradycyjnych zaślubin Viki Gabor i jego wnuka Giovaniego była podyktowana przede wszystkim troską o bezpieczeństwo psychiczne i prywatność młodych bohaterów. Choć lider Terne Roma początkowo chciał podzielić się radosną chwilą kultywowania romskich tradycji, reakcja części internautów okazała się brutalna. Zamiast spodziewanego szacunku dla kultury i gratulacji dla zakochanych, pod postem wylała się fala nienawistnych komentarzy oraz rasistowskich uprzedzeń, które głęboko dotknęły całą rodzinę.

Artysta, który od lat aktywnie działa na rzecz przeciwdziałania dyskryminacji, poczuł się zmuszony do interwencji, gdy hejt uderzył bezpośrednio w jego najbliższych. W emocjonalnych wypowiedziach Trojanek podkreślał, że młodzi ludzie bardzo przeżyli tę internetową agresję. Usunięcie filmu z sieci miało zatem przeciąć spiralę negatywnych emocji i chronić parę przed dalszymi atakami. Jak sam przyznał, bolesnym doświadczeniem był fakt, że w kraju deklarującym wartości chrześcijańskie i wzajemną miłość, spotkała ich tak ogromna wrogość tylko z powodu pielęgnowania własnych zwyczajów. Ostatecznie spokój wnuka i wokalistki okazał się ważniejszy niż medialna obecność nagrania, które stało się celem niesprawiedliwych ataków.

Teraz “Fakt” zapytał sąsiadów rodziny o przebieg zaślubin. Padły zaskakujące słowa.

Sąsiedzi o ślubie Viki Gabor

Głośne wydarzenia związane z tradycyjnymi zaślubinami Viki Gabor i Giovanniego Trojanka wywołały poruszenie nie tylko w sieci, ale również w rodzinnym mieście pana młodego - Szczecinku. Redakcja „Faktu” postanowiła sprawdzić u źródła, jak sąsiedzi rodziny Trojanków zareagowali się na medialną burzę oraz kultywowanie romskiego prawa Romanipen. Z rozmów z mieszkańcami wyłania się obraz społeczności, która na co dzień żyje w symbiozie z mniejszością romską, choć ma podzielone opinie na temat współczesnej tolerancji Polaków.

Wielu rozmówców stanęło w obronie młodej pary, odrzucając sugestie, jakoby 18-letnia piosenkarka została do czegokolwiek zmuszona. Pani Magdalena (21 l.) zauważyła w rozmowie z “Faktem”:

Pani Viki ma już 18 lat i musiała wyrazić zgodę na to porwanie. Jest znaną piosenkarką, rozsądną dziewczyną.

W podobnym tonie wypowiedział się pan Grzegorz (52 l.), który podkreślił, że o działaniu wbrew woli nie może być mowy:

-  Ta dziewczyna na pewno nie została "porwana" w takim dosłownym tego słowa znaczeniu. Młodzi najpierw się w sobie zakochali, więc o uczynieniu czegoś wbrew jej woli nie może być mowy.

Sąsiedzi ze Szczecinka wskazują, że tradycyjne „porwanie” było jedynie symbolicznym elementem rytuału, który poprzedzał akceptację związku przez obie rodziny.

Mieszkańcy odnieśli się również do fali hejtu, która tak mocno dotknęła Bogdana Trojanka. Pani Edyta (42 l.) stwierdziła gorzko:

- Myślę, że Polacy nie są do końca tolerancyjni. O porwaniu Viki Gabor wiem tylko z mediów. Być może ślub był zaplanowany przez rodziny wcześniej. Jednak nie zgadzam się z hejtem, który spadł na tych młodych ludzi. Viki to znana osoba, wiedziałaby, jak się bronić, gdyby była zmuszana. Powinniśmy akceptować tradycje mniejszości, jeśli nie szkodzą innym - wspomniała kobieta w rozmowie z dziennikarzami “Faktu”.

Z kolei pani Krystyna (75 l.) podkreśliła swój głęboki szacunek do lokalnej społeczności romskiej:

- Dla mnie Romowie są moimi rodakami. 

Zauważyła również, że brak tolerancji jest domeną głównie młodszych pokoleń, podczas gdy starsi mieszkańcy Szczecinka traktują romskie rodziny jak każdą inną.

Z opinii sąsiadów wynika, że w samym Szczecinku relacje z Romami są poprawne i pozbawione uprzedzeń. Jak podsumował pan Grzegorz: „Obok mnie na osiedlu mieszka romska rodzina. Nie widzę, by w jakikolwiek sposób różniła się od polskich”. 

Mieszkańcy zgadzają się, że choć Bogdan Trojanek mógł przewidzieć siłę internetowej opinii, to nienawiść, jaka spotkała młodych za pielęgnowanie tradycji, jest bezzasadna i bolesna.