Ogłosili śmierć polskiej wokalistki. Doszło do fatalnej pomyłki

Tragedie w świecie gwiazd

Ostatnie dni przyniosły falę smutnych informacji ze świata kultury i sportu. Zmarło kilka wyjątkowych postaci, które przez lata inspirowały i poruszały miliony ludzi swoją obecnością, talentem i autentycznością. W czwartek, 3 lipca, w wieku 67 lat odszedł Michael Madsen – aktor znany z niezapomnianych ról w filmach Quentina Tarantino. Został odnaleziony w swoim domu w Malibu. Pomimo natychmiastowej reakcji służb ratunkowych, nie udało się przywrócić mu życia. 

Jak poinformował jego menedżer Ron Smith, przyczyną zgonu było nagłe zatrzymanie krążenia. Tego samego dnia tragiczne wiadomości dotarły również z Hiszpanii. W wypadku samochodowym zginął Diogo Jota, 28-letni zawodnik Liverpoolu i reprezentant Portugalii. Do tragedii doszło na autostradzie A52 w prowincji Zamora, nieopodal miejscowości Palacios de Sanabria – podaje dziennik „Marca”.

Kilka dni temu członek zespołu “Łzy” Adam Konkol powiadomił o śmierci pierwszej wokalistki. Fani byli wstrząśnięci.

Adam Konkol powiadomił o śmierci wokalistki

Wielu fanów zespołu Łzy nie ukrywa rozczarowania faktem, że Ania Wyszkoni nie występuje już z grupą. Przez lata była symbolem charakterystycznego brzmienia zespołu, a jej nieobecność jest mocno odczuwalna. Nowe utwory, wykonywane przez obecną wokalistkę, budzą mieszane uczucia. Pod jednym z TikToków Adama Konkola pojawiła się lawina komentarzy – internauci krytycznie ocenili nowy głos zespołu, twierdząc, że brakuje mu klimatu, do którego byli przyzwyczajeni.

Przecież słychać, że to nie jest pierwsza wokalistka - napisał jeden z internautów.

Odpowiedź Konkola zaskoczyła wszystkich. Napisał on wprost, że pierwsza wokalistka zespołu zmarła.

Pierwsza wokalistka zespołu Łzy niestety już nie żyje, pozdrawiam - odpisał Konkol.

 

Wypowiedź Adama Konkola wywołała burzę wśród fanów. Wielu z nich uznało, że muzyk odnosi się do Ani Wyszkoni, z którą od lat łączą go napięte relacje. Sugerowano nawet, że jego słowa miały symbolizować, iż była wokalistka jest dla niego 'martwa'. Tymczasem prawda okazała się zupełnie inna. Ku zaskoczeniu wszystkich Konkol wyjaśnił, że nie chodziło o Wyszkoni, lecz o zupełnie inną osobę – pierwszą, mało znaną wokalistkę zespołu.

Sylwia, moja pierwsza dziewczyna […] Niewiele z tego czasu pamiętam, ale szkoda, że umarła, bo na pewno by mnie wspierała, wiadomo Ania była pierwszą oficjalną - wyjaśnił Konkol.

Jak się jednak okazało kobieta, którą miał na myśli Konkol jednak żyje. Wokalista popełnił ogromną wpadkę. Jak to się stało?

Konkol gęsto tłumaczy się z pomyłki

W sieci zawrzało po pojawieniu się informacji, że nie żyje pierwsza wokalistka zespołu Łzy. Super Express dotarł do Adama Konkola, by rozwiać wszelkie wątpliwości. Muzyk najpierw przekazał wstrząsającą wiadomość – Sylwia, która jako pierwsza stanęła za mikrofonem Łez, miała odejść z tego świata.

Pierwsza była Sylwia, druga była Bożena. Trzecia Ania. Sylwia niestety nie żyje - przekazał wokalista.

Po ukazaniu się publikacji Adam Konkol ponownie odezwał się do redakcji Super Expressu. Wtedy wyszło na jaw, że doszło do zaskakującej pomyłki.

Sylwia żyje! Nasza pierwsza wokalistka żyje! Napisała do mnie jej córka. Okazało się, że nastąpił niefortunny zbieg okoliczności, pomyliłem dwie Sylwie. Miałem wtedy 18 lat i dwie dziewczyny o tym imieniu. Jedna z nich faktycznie nie żyje, ale to nie ona śpiewała z nami w zespole - powiedział Adam Konkol.

Zdziwieni?