Nagrała wielki hit, potem przeżyła trudne chwile. Tak Czarnecka wygląda 11 lat później
Dziesięć lat temu wywołała poruszenie w całej Polsce jednym występem, a potem nagrała utwór, który stał się pokoleniowym symbolem. Niewiele osób wiedziało, że w tym samym czasie Karolina Czarnecka zmagała się z uzależnieniem, które doprowadziło ją na terapię i odwyk.
Występ, który przeszedł do historii. Tak zaczęła się fala popularności
W 2014 roku na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu Karolina Czarnecka zaprezentowała cover utworu „Heroin and Cocaine”, znany w Polsce jako „Hera, koka, hasz, LSD”. Występ młodej aktorki natychmiast obiegł internet, a jej wykonanie stało się jednym z najgłośniejszych wirali tamtego roku. Niespełna 25-letnia artystka zyskała ogromną rozpoznawalność, a jej interpretacja piosenki The Tiger Lillies do dziś ma ponad 20 mln wyświetleń na YouTubie.
Choć dla publiczności był to ekscentryczny, odważny numer, dla samej Czarneckiej moment triumfu zbiegł się z czasem największych życiowych turbulencji. Jak przyznała po latach, temat narkotyków nie był dla niej jedynie ironicznym komentarzem scenicznym, lecz odbiciem jej własnych doświadczeń. W wywiadzie ujawniła, że już wtedy tkwiła w czynnej fazie uzależnienia.
Wspomina, że po koncertach nie miała problemu z dostępem do substancji, a narkotyki i alkohol były stałym elementem jej codzienności. Opowiadała, że alkohol stanowił dla niej punkt wyjścia, marihuana była „drugim daniem”, a dalsze środki pojawiały się zupełnie naturalnie. To właśnie połączenie rosnącej sławy i destrukcyjnych nawyków doprowadziło ją do momentu krytycznego.

Uzależnienie i utrata kontroli. „To był moment pobudki”
W podcaście „Po odwyku” Karolina Czarnecka opowiedziała, że długo nie dostrzegała, jak bardzo uzależnienie przejmuje kontrolę nad jej życiem. Na zewnątrz wszystko wyglądało jak pasmo sukcesów, jednak w środku zaczynało się sypać praktycznie wszystko. Największy alarm pojawił się wtedy, gdy zaczęła tracić ważne relacje. Wspomina, że najbardziej zabolała ją utrata więzi z siostrą, z którą zawsze była blisko.
Drugim sygnałem, który „przebił bańkę iluzji”, była sytuacja zawodowa. Artystka opowiadała, jak absurdalnie zabrzmiała dla niej chwila, gdy w ręce trafiła profesjonalna umowa na projekt pod nazwą „Karolina Czarnecka”, mimo że sama była w najtrudniejszym momencie uzależnienia. Ten kontrast uświadomił jej, że prowadzi podwójne życie i że w tym stanie nie jest w stanie podołać żadnym zobowiązaniom.
Po powrocie z Gruzji, gdzie próbowała na własną rękę odstawiać alkohol i narkotyki, nastąpił kryzys psychiczny. Czarnecka przyznała, że to właśnie „psychoaktywne wytwory wyobraźni” sprawiły, że zrozumiała, iż musi natychmiast szukać pomocy. Miała wtedy 26 lat i podjęła decyzję o terapii oraz odwyku finansowanym przez NFZ. Przez wiele tygodni spędzała na zajęciach aż siedem godzin tygodniowo.
Nowe życie, nowa muzyka. Kim jest dziś Karolina Czarnecka?
Artystka podkreśla dziś, że wejście w terapię było najważniejszą decyzją w jej dorosłym życiu. Udało jej się odbudować relacje rodzinne, ustabilizować codzienność i zacząć tworzyć na własnych zasadach. W kolejnych latach poświęciła się muzyce, teatrowi i pracy nad autorskimi projektami. Jej twórczość zyskała głębię i bardziej osobisty charakter, wynikający z doświadczeń walki o siebie.
W 2022 roku Czarnecka została mamą córki Józefiny. W wywiadach przyznaje, że macierzyństwo było kolejnym przełomem w życiu, niosącym zarówno odpowiedzialność, jak i poczucie stabilizacji. W ostatnich miesiącach wydała również album „Matka”, w którym podejmuje tematy dorosłości, świadomości i zmian, jakie zaszły w niej przez dekadę.
Dziś 35-letnia artystka jest zupełnie inną osobą niż wtedy, gdy nagrywała viralowy hit. Nie ukrywa przeszłości, ale też nie pozwala, by definiowała jej przyszłość. Jej historia pokazuje, jak cienka bywa granica między sukcesem a autodestrukcją, i jak wiele odwagi wymaga zatrzymanie się w porę.
