Mucha nagle zalała się łzami na parkiecie w "TzG". Widzowie i uczestnicy zdębieli
Tego wieczoru nikt się nie spodziewał. Anna Mucha wkroczyła na parkiet i zrobiła coś, co wprawiło widzów w osłupienie. Efekt był oszałamiający! Tuż po występie polały się łzy.
Jubileuszowa edycja "Tańca z Gwiazdami"
Jubileuszowe edycje programów telewizyjnych często zamieniają się w sentymentalne podróże. Ostatni odcinek „Tańca z Gwiazdami” nie był wyjątkiem, zyskując niespodziewanie głęboki, emocjonalny wymiar. Producenci, chcąc podkręcić atmosferę, zaprosili na parkiet sześcioro dawnych zwycięzców, posiadaczy Kryształowej Kuli, aby wsparli ćwierćfinalistów. Ten pomysł, z pozoru tylko rozrywkowy, dostarczył widzom momentów, które wykraczały daleko poza standardowy show.
Na ten parkiet powróciła między innymi Anna Mucha, triumfatorka jednej z edycji sprzed lat. Dołączyła ona do pary Maurycy Popiel i Sara Janicka. Popiel i Mucha mają wspólną historię, choć wyłącznie serialową – przez lata wcielali się w małżeństwo Chodakowskich w popularnej telenoweli. Ten zabawny fakt podchwyciła sama Mucha, reagując na widok Popiela z typowym dla siebie, prześmiewczym entuzjazmem. Aktorka, pytana o powrót, żartobliwie przyznała, że po tylu latach wciąż ma "sny erotyczne na temat ramy" – co odnosiło się do tanecznej techniki trzymania sylwetki i natychmiast rozładowało napięcie na próbach. Humor, jak widać, był konieczny, bo wsparcie dawnych mistrzów wcale nie gwarantowało sympatii jurorów.

Anna Mucha ze wzruszającym przemówieniem
Taneczne trio zaprezentowało walca wiedeńskiego. Już sam wybór muzyczny zaskoczył, ponieważ para zatańczyła do utworu, który jako pierwszy w historii programu został wygenerowany przez sztuczną inteligencję. To połączenie klasyki z technologią było odważne, ale prawdziwa siła występu leżała w jego dedykacji, a nie w innowacji muzycznej.
Okazało się, że wzruszający walc był hołdem dla bliskich, którzy odeszli. Aktorzy zadedykowali go swoim ukochanym babciom. Dla Anny Muchy był to szczególnie trudny moment – aktorka zaledwie kilka dni wcześniej pożegnała jedną z najbliższych członkiń rodziny. Na telebimach, obok zdjęć ich babć, pojawiły się też portrety znanych postaci ze świata kultury, które zmarły w tym roku: Joanny Kołaczkowskiej i Stanisława Soyki.
Mucha, łamiącym się głosem, mówiła po występie o potrzebie celebrowania życia i dziękowania tym, którzy ukształtowali ich jako ludzi.
To naturalne, że jesteśmy w takim momencie roku, kiedy wspominamy także naszych bliskich. My robimy w rozrywce, ale też mamy sytuacje, które czasami nas osobiście przerastają, nawet jeżeli nie pokazujemy tego w internetach. Na ekranie widzieliście ludzi, którzy nas w jakimś sensie osierocili. To byli Stanisław Soyka, Joanna Kołaczkowska, moja babcia i babcia Maurycego. Chcieliśmy oddać im hołd, podziękować za to, jak nas wychowały, jakimi były kobietami i podkreślić też ten moment, że trzeba celebrować życie. - powiedziała, starając się opanować wzruszenie.
Tak jurorzy ocenili występ Maurycego Popiela.
Widowisko wzbudziło ogromne emocje, nie tylko wśród publiczności, ale i w jury. Rafał Maserak, który sam kiedyś zdobywał Kryształową Kulę u boku Anny Muchy i doskonale zna jej styl pracy, docenił przede wszystkim emocjonalny przekaz walca. Stwierdził, że ten hołd trafił prosto do serc widzów i zasłużył na uznanie.
Jednak jury to jury, a ich zadaniem jest ocena techniczna. Nawet najbardziej wzruszająca dedykacja nie mogła uśpić czujności sędziów w kwestii techniki. Jurorzy wytknęli Maurycemu Popielowi drobne błędy, w tym lekkie kołysanie się, które niekorzystnie wpływało na utrzymanie wymaganej, sztywnej ramy w walcu wiedeńskim. Mimo tych drobnych potknięć, emocje i jakość choreografii przeważyły. Para (w trio) otrzymała od sędziów komplet "dziewiątek", co dało solidne 36 punktów.

