Jeszcze nie umilkły echa afery Kaczorowskiej z Polsatem, a tu takie wieści. Tancerka podkręca atmosferę
31 października aktorka i tancerka zwróciła się do swoich fanów z ekscytującą wiadomością. Szykuje się coś naprawdę wielkiego! Zobacz, co ogłosiła Kaczorowska!
Afera i odbiór: jak Kaczorowska i Rogacewicz zareagowali na telewizyjny sabotaż
Telewizyjne reality show mają swoje twarde reguły, ale czasem kulisy stają się ciekawsze niż sam format. Ostatni odcinek „Tańca z gwiazdami” wywołał prawdziwą burzę – tym razem nie z powodu wyników, ale z powodu reakcji pary, która musiała pożegnać się z parkietem. W niedzielę, 26 października, z programem rozstali się Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz. Ich reakcja na werdykt jasno pokazała, że decyzja widzów i jurorów nie została przyjęta z pokorą.
Zacznijmy od faktów: para nie tylko odwołała planowany live na Instagramie, który miał podsumować ich udział w programie, ale poszła o krok dalej. W ostatniej chwili zrezygnowali z udziału w towarzyszącym „Tańcowi...” programie Polsatu, "K2. Jedziemy po bandzie". Taki ruch to w świecie telewizji niemal wypowiedzenie wojny, zwłaszcza gdy dany format jest kluczowy dla stacji. Odrzucenie prośby o udział, zwłaszcza bez wcześniejszego ostrzeżenia, automatycznie ustawia osobę w roli "trudnej", czy wręcz "zbuntowanej".

Manekiny zamiast gwiazd: Polsat odpowiada docinkiem
Produkcja Polsatu, postawiona pod ścianą, zareagowała po swojemu, dając wyraz swojemu rozdrażnieniu. Program "K2. Jedziemy po bandzie" odbył się bez udziału pary, a miejsca Kaczorowskiej i Rogacewicza w studiu zajęły… manekiny z przyklejonymi maskami z ich wizerunkami. To była jawna złośliwość ze strony stacji i twórców programu. Kabareciarze, którzy prowadzili show, nie omieszkali wykorzystać okazji do szeregu docinków pod adresem nieobecnych.
Polsat w ten sposób jasno dał do zrozumienia, że nie akceptuje tak niesubordynowanego zachowania. Problem w tym, że odcinek, zamiast zyskać na atrakcyjności dzięki tej kontrowersyjnej "zemście", został przyjęty przez widzów dość chłodno. Publiczność, która przez lata nauczyła się demaskować tanie chwyty, wyczuła w tym zagraniu raczej żenadę niż błyskotliwą satyrę. A to wizerunkowo uderzyło w samą stację.
Dzień po emisji show, na InstaStories, odezwali się sami zainteresowani. Ich komentarz, choć krótki, był zaskakująco spokojny i świadczył o pewnej postawie obronnej, typowej dla celebrytów, którzy przechodzą medialny kryzys.
Dzień dobry, dzień dobry! Kochani, doświadczamy teraz tego, że kiedy zamykają się jakieś dni, otwiera się dużo okien nowych - przekazała Kaczorowska
Ogłoszenie Kaczorowskiej
Agnieszka Kaczorowska postanowiła ubrać całą tę sytuację w pozytywną filozofię. To klasyczna retoryka „przekucia porażki w sukces”, czy też „odejścia w glorii”. Aktorka i tancerka zasygnalizowała, że usunięcie z jednego formatu telewizyjnego nie oznacza jej końca w mediach, lecz wręcz przeciwnie – daje jej nowe możliwości. Nie da się ukryć, że dla osoby, która w dużej mierze buduje swój wizerunek w mediach społecznościowych, taka afera to darmowa reklama. Liczba wyświetleń, zaangażowanie i dyskusja wokół jej osoby tylko rosną.
Co ciekawe, Agnieszka Kaczorowska nie czekała długo. Już 31 października, na jej Instagramie pojawił się tajemniczy filmik. Tancerka w białym stroju wykonywała układ przed kamerą, a towarzyszył temu lakoniczny, ale intrygujący opis. Chociaż nie zdradziła szczegółów, zapowiedziała, że wszystko stanie się jasne "za kilka dni".
Z potrzeby opowiedzenia historii, które pulsują rytmem życia, a jednocześnie poruszają i wpływają na wyobraźnię oraz kołyszą zmysły. Dla każdej kobiety, która chce żyć, tańcząc swoją opowieść. Z odwagą. Z pasją. Na własnych zasadach. Jak myślicie... Co to będzie? - zwróciła się do obserwujących Kaczorowska
Fani zareagowali bardzo pozytywnie:
- Super cię widzieć, Aga!
- Trzymam kciuki za nowy projekt i czekam na nowości!
- Kurs albo jakiś obóz?
- Czekam z niecierpliwością! - czytamy.
Ruch ten jest strategiczny i świetnie wpisuje się w logikę show-biznesu. Wszyscy, którzy spekulowali o jej załamaniu czy medialnym wycofaniu, zostali zmuszeni do czekania na jej kolejny krok. W komentarzach, co było do przewidzenia, błyskawicznie pojawiła się fala wsparcia, ale też masa dociekań. W ten sposób, konflikt z Polsatem przekuła w samodzielną akcję promocyjną, pokazując, że jej medialny byt nie zależy wyłącznie od jednej stacji. Po latach budowania wizerunku, Kaczorowska najwyraźniej doszła do wniosku, że najważniejsze decyzje o swojej karierze woli podejmować samodzielnie – nawet jeśli oznacza to burzliwe rozstanie z dużym nadawcą.
